Kuchnia tajska
należy do najpikantniejszych na świecie, a to za sprawą papryczki chilli
stosowanej tu masowo w większości potraw. Do Tajlandii papryczka chilli trafiła
z Indii, podobnie, jak wiele innych
przypraw. Istnieje mnóstwo odmian chilli, małych i większych, czerwonych i
zielonych, ale najostrzejsza jest odmiana „ptasie oczko”, papryczki tego
gatunku mają zaledwie 1-3 cm długości i przy tak niepozornym wyglądzie nawet
szczypta dodana do potrawy potrafi zamienić ją w ogień. To, na ile sposobów
Tajowie potrafią wykorzystywać chilli przekracza granice naszej wyobraźni.
Oprócz oczywistego zastosowania w postaci świeżych strączków, chilli używane
jest jako baza past i proszków curry, które w zależności od gatunku chilli oraz
użytych dodatków przybierają intensywnie żółty, czerwony lub zielony kolor. W
sklepach i na bazarach można kupić chilli suszone w całości, płatkach lub
proszku, pasty z chilli (sprzedawane u nas pod nazwą sambal
oelek) oraz sosy wyglądem przypominające nasz ketchup, które u Europejczyka
wywołują trudności z utrzymaniem oczu w orbitach. Sami Tajowie są jednak
zaprawieni w konsumpcji tej ostrej przyprawy i potrafią nawet chrupać ją w
całości na surowo. Jak mogą przełknąć coś tak pikantnego? Zbadano, że istnieją
dwa mechanizmy, które to tłumaczą. Po pierwsze kapsaicyna zawarta w chilli działa jak nikotyna, a
więc uzależnia, ale im większa dawka, tym organizm jest na nią mniej wyczulony.
Jak widać wszystko jest kwestią treningu. Dlatego w tajskich restauracjach
kelnerzy widząc słabeuszy o białych twarzach, którzy mogliby nie przetrzymać
niektórych dań w oryginalnej wersji,
zwykle proponują wersję „less spicy” albo „mild” , zjedzenie których i
tak kończy się łzami, kaszlem i litrami wody wypitej dla zalania ognia.
Ale co ma
wspólnego pikantny smak chilli z uśmiechem Tajów ? (bo przecież powszechnie
wiadomo, że Tajlandia, to kraina uśmiechu). Otóż ma i to dużo, gdyż ta sama
kapsaicyna, która odpowiada za pikantny smak chilli, działając na receptory
bólu, stymuluje mózg do produkowania endorfin, hormonów które wywołują doskonałe samopoczucie, zadowolenie z siebie, a nawet stany euforyczne.
Już wkrótce na moim blogu pierwsza potrawa tajska z dodatkiem chilli - smażony makaron z kurczakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz