niedziela, 1 września 2013
Lawendowo - karmelowa panna cotta z sosem żurawinowym
W tym roku, kiedy moje lawendy przeżywały pełnię fioletu, byłam akurat na wakacjach, nie zdążyłam ani nacieszyć oczu, ani nasuszyć kwiatów, ani powiązać pachnących pęczków przeznaczonych do garderoby. Kiedy wróciłam, było już po wszystkim, lawendy nadawały się tylko do ścięcia. Na szczęście pod koniec sierpnia wysypały się nowe kwiaty, już nie tak liczne, ale tak samo piękne i pachnące. Z tej okazji robię lawendową panna cottę o smaku tyle zaskakującym, co wyrafinowanym. Skąd wziąć suszone kwiaty lawendy? Najlepiej z ogrodu, swojego lub zaprzyjaźnionego albo wręcz z doniczki. Do suszenia najlepiej wykorzystać kwiaty, które jeszcze się nie rozwinęły.
Składniki:
krem:
1 l śmietany (powinna być kremówka, ale ja używam pół na pół kremówkę i "osiemnastkę")
4-5 łyżek cukru
żelatyna na 1 l płynu
1 czubata łyżeczka suszonych kwiatów lawendy
sos:
300 g żurawiny
2 łyżki miodu
cukier
Sposób przygotowania:
krem:
Żelatynę namoczyć w 1 łyżce wody.
Do garnka wrzucić cukier, dodać odrobinę wody i podgrzewać aż cukier się rozpuści, woda odparuje, a rozpuszczony cukier nabierze lekko złotego koloru (uwaga: trzeba pilnować garnka i mieszać, bo można łatwo spalić cukier, a zapach spalonego karmelu postawi na nogi cały dom!). Kiedy cukier jest płynny i złotawy, zdjąć z ognia i powoli wlewać śmietanę cały czas mieszając, następnie dodać kwiaty lawendy. Postawić garnek z powrotem na piecu i podgrzewać mieszając prawie do zagotowania, wtedy dodać żelatynę i dobrze wymieszać, żeby się rozpuściła. Garnek odstawić do ostygnięcia. Przecedzić śmietanę przez gęste sitko i rozlać do miseczek lub szklaneczek (można je wcześniej wysmarować lekko masłem). Miseczki wstawić do lodówki, żeby panna cotta zastygła.
Żeby bez problemu wyłożyć panna cottę na talerzyk, wystarczy na moment włożyć szklaneczkę lub miseczkę do gorącej wody, panna cotta powinna wyskoczyć natychmiast.
sos:
W małym garnuszku rozpuścić 1 łyżkę cukru w odrobinie wody, zagotować, dodać miód. Wrzucić żurawiny i gotować, aż owoce będą miękkie delikatnie mieszając, żeby owoce się nie rozpadły, jeśli trzeba, przed końcem gotowania można dosłodzić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz