Jestem nad
Bałtykiem. Jest zimno, powietrze przejrzyste, a majowe słońce świeci pełną
parą na bezchmurnym niebie. Uwielbiam Bałtyk przed sezonem. Powietrze, choć
chłodne, pachnie już wiosną, choć dowodów na to, że ta już nastała nie ma
jeszcze zbyt wiele. Wiosenne powietrze pachnie tu mokrą ziemią w lesie, wierzbami
rosnącymi na wydmach i słoną wodą morską. Latem jest inaczej, wtedy zapachy
kremów do opalania mieszają się z podpałką do grilla i powiewem z wydm, który
bardziej przypomina toaletę niż naturę (niestety). Lubię przespacerować się
brzegiem morza zanim zjadą na wakacje hordy wczasowiczów z psami, zanim ci
zadymią okolicę syntetyczną podpałką do grilla, zanim zaśmiecą plażę petami, a
wydmy puszkami po piwie. Teraz czuję, że mam morze tylko dla siebie, bo plaża
pusta po horyzont, widać jedynie kilku spacerowiczów opatulonych w ciepłe
kurtki i kaptury i 2-3 osoby za parawanem w kocach. Słońce grzeje w twarz, choć
w plecy chłodno, mewy krzyczą, morze szumi, jest cudnie…Tak cudnie będzie jeszcze
do 20 czerwca, a potem dopiero po 20 sierpnia. Przyjadę tu jeszcze wiele razy…
Naszym ulubionym jedzeniem nad Bałtykiem są, oczywiście, ryby, ale nie te ze smażalni, tylko te kupowane od rybaków w porcie w Dziwnowie, które przyrządzamy sami. Wczoraj był już pierwszy rzut rybek, ale dzisiaj, przyznam, uległam narodowej tradycji 3-majowej i przygotowałam mięso z grilla, bo majówka bez grilla nie będzie zaliczona :-) Przepis na żeberka z grilla w następnym, poście...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz