Od wieków nie robiłam pana cotty. Po okresie fascynacji licznymi jej wariantami jakoś, tak po prostu, zeszła z mojego horyzontu, a mój stosunek do niej stał się raczej ambiwalentny. Niby bardzo ją lubię, ale pełen litr kremówki do 6 porcji deseru jakoś nie chciał mi przejść przez ręce... Dzisiejszy wielki powrót panna cotty był możliwy tylko dzięki temu, że jest to wersja fit, czyli z jogurtem i mlekiem, bez grama śmietany. Mniej sycąca, bardzo lekka i jeszcze bardziej orzeźwiająca. Wymarzona na taki ciepły dzień jak dzisiaj. Z inspiracji Yotama Ottolenghiego. Jak zawsze - bingo.
Składniki (6-7 porcji):
1 łyżka żelatyny
650 ml mleka
skórka cienko obrana z 2 pomarańczy
2 plasterki obranego imbiru
3150g cukru
50g jogurtu greckiego
sos:
1,5 szklanki soku z pomarańczy
2 łyżki soku z cytryny
3-4 łyżki cukru
4 plasterki obranego imbiru
kilka igiełek rozmarynu
kawałki pomarańczy do dekoracji
Sposób przygotowania:
- Żelatynę zalej 30-40 ml zimnej wody, zamieszaj i odstaw.
- W rondelku podgrzewaj mleko ze skórką pomarańczową i imbirem oraz cukrem. Kiedy będzie o krok od zagotowania, wyłącz piec i dodaj do mleka żelatynę. Zamieszaj do rozpuszczenia żelatyny i odstaw aby przestygło i przeszło aromatami pomarańczy i imbiru.
- Jogurt przełóż do miski, rozmieszaj widelcem i dodaj letnie, przecedzone mleko.
- Rozlej deser do miseczek lub foremek i wstaw do lodówki do stężenia (aby łatwiej było pana cottę przełożyć potem z miseczek na talerzyki, najlepiej wysmarować miseczki cieniutką warstwą bezwonnego oleju lub masła).
- W czasie gdy pana cotta tężeje, przygotuj sos. Sok pomarańczowy i cytrynowy wlej do rondelka, dodaj cukier, imbir i posiekane igiełki rozmarynu. Gotuj tak długo, aż sos zgęstnieje, a jego objętość zredukuje się do ok. 6 łyżek (po łyżce na porcję).
- Stężałą pana cottę przełóż na talerzyki, polej sosem i udekoruj kawałkami pomarańczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz